homo
Administrator
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:24, 21 Mar 2013 Temat postu: Czemu grzeszymy |
|
|
Kiedy chcemy zgrzeszyć świadomie wkładamy wiele wysiłku aby osiągnąć nasz cel. Czy myśli i planowanie możemy nazwać kuszeniem szatana. Czasami marzenia o czymś nieosiągalnym ale czymś co może być grzechem. Cudzołóstwo wynika zazwyczaj z tego, że zdarza się okazja . Ktoś znudzony codziennością , rutyną w małżeństwie , brakiem seksu w takiej ilości lub jakości jakiej by oczekiwał , rozmyśla o zdradzie . Aby jednak doszło do tego trzeba dużego wysiłku, zabiegania o czyjeś względy. Ktoś kto planuje kradzież musi włożyć wiele wysiłku w przygotowania . Zbrodnia popełniona z premedytacją to często wieloletnie planowanie tego co w końcu ktoś zrobi . Ale to skrajne przypadki . Tym czasem co z miłością do bliźniego , wybaczaniem ? Ludzie pielęgnują swoją nienawiść i wkładają wiele pracy w to by zaszkodzić innym. Czy to w skutek kuszenia szatana ? Trzeba bowiem jakoś nazwać zło , które w nas samych jest . Często nie popełniamy grzechu tylko dla tego, że nigdy nie przydarzyła się nam do tego okazja. Jednak wielokrotnie myśliwy o tym , że byśmy postąpili tak czy inaczej. Czy nie wyobrażaliście sobie , że popełniacie cudzołóstwo ? Czy nie myśleliście czasami o tym by ukraść coś cennego ? Czy nigdy nie pomyśleliście o tym , że byście pobili , może zabili kogoś kto was skrzywdził ? Najpierw zawsze są myśli i wyobrażanie sobie pewnych sytuacji . Pomyślcie jednak ile wysiłku potrzeba aby grzech zrealizować . Te drobne grzeszki , zaniedbania , kłamstwa, przekleństwa przychodzą same . Jednak grzechy ciężkie wymagają wysiłku , pielęgnowania. Dopiero kiedy już popełnimy taki grzech zaczynamy żyć w grzechu. Wpadamy w jego sidła i nie potrafimy się z nich wygrzebać. Pomyślcie o nałogach . Ile wódki musi wypić człowiek by stać się alkoholikiem ?
Ile trzeba wziąć narkotyków ? Czasami to kwestia lat . To wielki wysiłek a może wielkie parcie na samozagładę. Jednak chodzi mi bardziej o stan , w którym można się znaleźć , stan bez wyjścia . Wydaje się ,że wiele osób , które początkowo dążą do osiągnięcia chwilowej przyjemności wpada w sytuację bez wyjścia . Dochodzi do zniszczenia siebie , rodziny , własnej egzystencji. Ludzie spadają na dno i nie mają ochoty wracać do dawnego życia. Ileż wysiłku muszą włożyć w to aby się stoczyć. Tyle samo wysiłku może nas kosztować osiągnięcie czegoś , ukończenie studiów , napisanie książki , osiągnięcie wysiłku finansowego. Nikt nie rodzi się by się stoczyć a jednak tak się staje. Osoba, która zdradza współmałżonka lub żyje w konkubinacie wiele ryzykuje i poświęca takiemu związkowi tyle wysiłku, różnego rodzaju zabiegów , że trudno to sobie wyobrazić , wreszcie wpada w tarapaty , które mogą zburzyć jego życie. Nikt nie przeprowadza tego rodzaju analiz jednak wiedząc, jak nasze życie będzie wyglądało za jakiś czas nie rezygnujemy. A przecież często może być tak , że poświęcając podobną energię uratujemy nasze małżeństwo lub zalegalizujemy nasz związek w zgodzie z naszym wyznaniem. Ktoś kto ucieka od życia w narkotyki, alkohol bez powodu , dla własnej samozagłady , musi sobie zdawać sprawę z tego co robi. Czasami jest to skutek jakiegoś życiowego dramatu. Nie sposób stawiać się w położeniu kogoś takiego. Jednak większość przypadków to ludzie, którzy dobrze sobie żyją , mają rodziny , dom , znajomych. Zaprzepaszczają to wszystko dla chwili zapomnienia. Czas jaki muszą poświęcić na to by upijać się czy narkotyzować , trud aby ukryć swój nałóg ? Gdy by tą energię , ten czas zamienić na coś innego , na poświęcenie się czemuś pozytywnemu przyniesie zapewne odwrotny efekt. Przyniesie za pewne dobro a nie zło. Czemu więc tak ludzie postępują ? Chcę pokazać mechanizm , który prowadzi do stanu , w którym człowiek musi żyć w grzechu. W takim przypadku pozostaniemy w sidłach zła przeważnie do śmierci . Dla przeciętnego obserwatora decyzje tych , którzy wpędzają się w taki stan są zupełnie niezrozumiałe . Będąc w sidłach zła nie możemy obcować z Bogiem , uciekamy od niego , odrzucamy go. Choć często początkiem drogi w takich przypadkach jest odrzucenie Boga . Paradoksalnie najlepszym sposobem aby wrócić na drogę dobra jest czynny powrót do wiary. Moim zdanie ludzie jak i księża zbyt słabo potępiają postawy , które prowadzą ludzi w przepaść. Zbyt słabo uświadamiają rodziną zagrożonym rozpadem , alkoholizmem czy narkotykami , że to zło , że trzeba ratować a nie pobłażać. Dziś wydaje się kościół podobnie jak politycy chce być nowoczesny , boi się śmieszności . Trzeba mieć nadzieję, że to co powiedział papież Franciszek jest prawdą „ karnawał się skończył”.
Post został pochwalony 0 razy
|
|